CD Heaven
Spojrzałem na klacz z zażenowaniem. Totalnie mnie rozbroiło gdy usłyszałem tekst ,,To mój teren. Zabieraj się stąd", czy tam podobnie. Klacz widocznie zamierzała nie albo sprowokować albo rzeczywiście miała jakieś problemy ze sobą. Spokojnie skubnąłem jeszcze trochę suchej trawy i spowrotem zmierzyłem wzrokiem klacz.
-A ty nie masz innej roboty tylko zaczepianie obcych i rozkazywanie im?- prychnąłem niezadowolony.
Nie miałem najmniejszej ochoty z nią rozmawiać i w ogóle nawiązywać jakiejkolwiek konwersacji, a już na pewno się z nią kłócić. Jednak ona raczej nie zamierzała się wycofać tylko uparcie trzymać się własnego zdania. Nie zna prawa pierwszego?
-Nie zamierzam się z tobą kłócić- odparła.
-Ja również, a teraz do widzenia pani- syknąłem, odwracając głowę.
-Ha! I to się nazywa ogier!?- zrobiła żenującą minę.
Ja nie mogę! Czego ona ode mnie chce!? Mam jej bukiet wręczyć czy odprowadzić do domu by się odczepiła? Powoli traciłem cierpliwość.
-Słuchaj... Czego tak w ogóle ode mnie chcesz, co?- westchnąłem głęboko.
-Byś sobie stąd poszedł- odpowiedziała dumnie.
Wyczułem, że nie tego chciała. Nadzwyczajnie w świecie szukała kogoś do rozmowy, lecz tym kimś na pewno nie będę ja. Niech se znajdzie kogoś lepszego do pogaduszek.
Prychnąłem tylko, uśmiechając się wrednie i przewracając oczami.
Heaven?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz