Czy mogę dłużej to ciągnąć? Czy moje życie zasłużyło, by być jeszcze ciągnięte przez serie katów zadających ból, przez życie, które zabiera wszystko co miałeś, albo chociażby poprzez zabranie tego co najważniejsze - wspomnień... Później zostaje tylko palący ból, coś co możesz pozornie zamaskować uczuciem, lecz los za chwilę Ci je odbiera. Życie jest jak Kasyno - jesteś szczęśliwy, gdy wygrałeś, masz wszystko, lecz wystarczy jeden nieuważny ruch, a wszystko tracisz. I tak w kółko. Ja jestem bankrutem.
Stałam na wdowim wzgórzu w środku nocy. Moje łzy ciekły strumieniami. Zaszlochałam cicho, zadając sobie ciągle pytanie :
- Czemu?
Szczerze powiedziawszy moja psychika była zbyt odbiegła od dawnej mnie, wesołej, pewnej swego Misaco. Lecz jej już nie ma. I nie będzie. Umarła we własnym żalu, a ja chciałam podzielić jej losy. Niemalże już byłam martwa. Jeden krok, tylko jeden, jedyny mały, ale śmiertelny kroczek dzielił mnie od krainy wiecznej pustki, albo... Piekła. Zastanawiające? Nie wydaję mi się. Będę musiała patrzeć na wszelkie zła świata, spotkam się ze wspomnieniami, z rodzicami... Poza tym, kto mnie pożałuje? No, kto? Może mama trochę będzie bardziej smutna (o ile da się tak zrobić...), albo Laurel trochę posmutnieje, lecz nikt inny. Nikt nie powie: "szkoda, że jej tu nie ma". Więc co mi szkodzi? Zrobić ten krok czy nie? Tak, czy inaczej decyzja o tym jest już niemalże podjęta. Przez los...
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz