Wreszcie wyszedłem z jaskini medyków, żegnając się z innymi i pogalopowałem w kierunku swojej groty. Czułem nie małe zmęczenie z powodu nieprzespanej nocki, ale za to byłem w doskonałym humorze. Kłusowałem spokojnie po kolejnych terenach, rozglądając się dookoła. Wtem zauważyłem swoją starą znajomą, Cello. Uśmiechnąłem się na jej widok.
-Cello!- krzyknąłem, a gdy tylko klacz podniosła głową i wyszukała mnie wzrokiem i wymachnęła głową na powitanie.
Odwzajemniłem gest i pogalopowałem w jej stronę. Po chwili znalazłem się obok niej.
-Dawno cię nie widziałem- odparłem, podchodząc bliżej.
-Ja ciebie również. Co tu robisz?- zapytała, stajać naprzeciwko mnie.
-Szczerze mówiąc to kierowałem się w stronę jaskini, ponieważ skończyłem swoja zmianę, ale jak cię zobaczyłem to pomyślałem, że nic nie szkodzi podejść i się przywitać- uśmiechnąłem się wesoło- A ty? Co robisz tu tak sama?- zaciekawiłem się.
-A, nic...- odparła, spuszczając na chwile oczy- Właśnie szłam coś zjeść i się przejść, ale usłyszałam znajomy głos..- zachichotała.
-To może razem coś zjemy i przejdziemy się? Co prawda miałem dwie nocki nieprzespane, ale... chyba dam radę i postaram się nie zasnąć w czasie drogi- roześmiałem się pod nosem.
Cello?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz