CD Havany
Nie oglądałam terenów w ich stadzie. Miejsce, w którym rosły same owoce zainteresowało mnie najbardziej. Moimi ulubionymi owocami były jabłka oraz granat i figi, ale zdaje się, iż tam będą rosły tylko te pierwsze.
- Nie mam nic przeciwko. Możesz oprowadzić po okolicach.
Nawet zaskoczyłam się gościnnością Havany. Mój ród niestety, był często niemiły dla innych. Staram się opanować tą wadę. Jak na razie mi to nawet wychodzi.
- A więc idźmy w najbliższe miejsce, jest tam trochę niebezpiecznie, ale poradzimy sobie. Jest to Woskowy Las.
Hmmm... Woskowy Las. Nic mi to nie mówiło, jednak kiedy weszłam do niego ujrzałam ogień. Drzewa...z wosku. Są tu bardzo magiczne miejsca. Ogień parzył mnie w kopyta i trochę mnie to denerwowało.
- Trochę tu gorąco, nieprawdaż? Pójdźmy gdzie indziej.
Zaczęłam lekko dyszeć.
- No to zwiedzimy Aleję Niebios.
Havana gwałtownie zawróciła. Pobiegłam za nią. W Alei Niebios nie było wody. Strasznie dziwaczne miejsce. Od razu wyczułam tu magię.
- To nie jest spokojne miejsce. Kryje dużo tajemnic. Idźmy dalej.
Oznajmiła alfa. Kiedy tylko tam weszłyśmy zobaczyłyśmy gładką taflę wody. Tylko te drzewo było strasznie niepokojące. Oddychałam coraz szybciej. Korzenie drzewa zdawały się łapać mnie za nogi. Zaczęłam kopać nerwowo nic nie mówiąc.
- Potrzebujesz pomocy?
Zapytała mnie klacz.
- Dziękuję, już sobie poradziłam.
Uśmiechnęłam się do zawsze chętnej pomocy Havany.
- To może stąd już idźmy? Na przykład do Lasu Peeves?
Słyszałam dużo o tym lesie, bo jest on rozległy i inne stada również mają do niego dostęp. Mogę opanować świsty wiatru moimi mocami.
- Oczywiście.
Pokłusowałam przodem. Byłyśmy niego blisko i już widziałam Las.
Słyszałyśmy okropne szepty. Jak z horroru! Zmieniłam je chwilowo na szum morza. Ze spokojem zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się. W strasznym miejscu unosiła się za moją sprawą słodka melodia śpiewu ptaków. Musiałyśmy niestety iść dalej. Nie ma czasu do stracenia! Zmieniłam dźwięki na te normalne i straszne i wszystko wróciło do normy. Teraz stanęłyśmy tylko przed Zdradliwą Przystanią.
- Lepiej tam nie wchodzić. Popatrz tylko, wszystko się tu chwieje!
Klacz ostrzegła mnie, a ja lubię słuchać tych bardziej doświadczonych.
- Wierzę, wierzę.
Okropne wrażenie robiło wszystko wokół, włącznie z wodą. Taka szara i smutna.
Teraz mam chętkę na wyluzowanie się. Powiedziałam o tym alfie, a ona zaczęła mnie gdzieś ciągnąć. Łąka Pragnień. Śliczny widok, nawet można powiedzieć, że to raj. Dużo różu i parę zakochanych parek.
- Tak tu pięknie! Jak ogrody w pałacu po których tak kochałam biegać.
Wyznałam jej wrażenie z przeszłości.
- Cieszę się, że to miejsce przypadło ci do gustu.
Odpowiedziała tylko. Cały czas spoglądałam na karą klacz. U jej boku stał gniady ogier.
- To... gdzie teraz?
Otrzepałam się i zapytałam Havany.
- Może w tą stronę! Tu jest Pustynia Królików, takie miejsce dla źrebaków. Nie mamy tu żadnych jak na razie.
Przeszłyśmy szybko przez miejsce pełne piachu. Teraz stanęłyśmy na uboczu górki. Dalej była zatoczka. Na sam jej widok zaczęłam się śmiać. Miała taki dziwny kształt i taką pozytywną magię.
- Magiczna Zatoka.
Wymamrotała alfa. Zaczęłam wąchać kwiaty rosnące obok wody. Dałam jej znak głową "Idziemy dalej!". Do dalszego miejsca przyciągnął mnie zapach róż. No tak. W tym miejscu w sumie nie zauważyłam ani róży, ale tak nimi pachniało.
- Cóż to za zapachy?
Powiedziałam szybko.
- Czujesz róże... bo to Aleja Róż. Ale nie znajdziesz tu nawet marnego fiołka.
Zaśmiała się cicho Havana. Trochę tam pobyłyśmy. Pusto wszędzie, chyba poszli coś przekąsić. Głód już dawno mi doskwierał, ale trzymałam się jakoś. Przeszłam za ten teren i wiatr nawiał na mnie piasek. Moim oczom ukazała się piękna plaża.
- Jak nazywa się to miejsce?
Moje oczy błyszczały słysząc ukochaną wodę. Od razu rzuciłam się na wodę i zanurzyłam się w niej.
- To jest Rajska Plaża. Nie jesteś przypadkiem głodna?
Odeszła lekko od tematu.
- Nie, jakoś się obejdę bez tego.
Wyszłam z wody, uznałam to za niestosowne.
- Czy na pewno chcesz iść do strasznego miejsca, które zwą Willą Mrocznej Damy?
Zapytała po chwili przemyślenia.
- Jestem gotowa na wszystko, a strażnik musi poznać wszystkie tereny.
Ukłoniłam się jej po czym puściłam ją pierwsza. Teraz czułam się jak wierny poddany i ktoś na prawdę ważny. Odkryłam swoje poczucie ważności.
- A więc chodź.
I nagle powiało chłodem. Weszłyśmy do śnieżnego miejsca. W rzece płynęła prawdziwa krew. Byłam pod wrażeniem. Natura nie mogła stworzyć czegoś tak potwornego. A przynajmniej ta krew była dziełem żywej istoty. Było tu strasznie i głucho.
- Może lepiej wyjdziemy już?
Po moim ciele przeszedł dreszcz. Nie, nie. To nie były dreszcze, ale prawdziwy dotyk jak wiatr. Alfa pokiwała głową i wybiegłyśmy ostrożnie. Znalazłyśmy się przy jeziorze. Na jednej z skał był wykuty napis : " Skalne Jezioro". Popatrzyłam na Havanę po czym na napis. Tak, to miejsce to Skalne Jezioro.
- Cicho, tu lepiej nic nie mówić. Skały mają uszy.
Szepnęła tak, abym tylko ja to usłyszała. Przytaknęłam i poszłyśmy dalej.
- Nie patrz w tę taflę wody. Jezioro Roku potrafi nieźle nabroić, a ja nie wiem co masz na sumieniu i jaka jesteś na prawdę. Ono pokarze tobie i innym twoje sekrety.
Ostrzegała mnie Havana. I że ona to wszystko zna i pamięta. Wolałyśmy oddalić się od tego miejsca, tak zadecydowałyśmy.
- To jedno z moich ulubionych miejsc. Wodospad Dusz. Można tu usłyszeć głosy przodków...
Popatrzyła na mnie. Jednak ja nie wiedziałam co miała na myśli klacz. Może kiedyś zrozumiem?
- Nic nie słyszę i nie czuję w tym miejscu. Idźmy gdzieś, gdzie jest przerażająco!
Zażądałam i znowu się zapomniałam. NIE JA TU ŻĄDZĘ! Muszę uświadomić to mojemu mózgu. I poszłyśmy tam gdzie chciałam. Powiedziała tylko, że to Most Donikąd. Mrozi krew w żyłach! Niby taki zwykły most, a widok z góry tak mnie przeraził, że wolałam się oddalić.
- To co? Wolisz Dolinę Rozmów?
Klacz zobaczyła, że się cofam.
- Nazwa mnie mniej przeraża! Możemy iść...
Dobiegłam do Havany. Dolina Rozmów była zapełniona. Wszyscy rozmawiali i świetnie się tam bawili. Tylko, że byłam już strasznie głodna.
- Głód kładzie mnie na ziemię. Pokaż mi tą Jesienną Ścieżkę.
Zamknęłam oczy i podeszłam do alfy, która zaczęła rozmowę z inną klaczą. Jednak zaraz przestała i poszłyśmy po owoce. Mniam! Już od progu przywitały mnie liście i smakowite jabłka! Zjadłam w sumie chyba z dziesięć. Teraz mogłam iść dalej.
- To idziemy dalej?
Zobaczyłam, że robi się już ciemno.
- Zanim nie ma jeszcze nocy musimy wszystko obejść.
I zaprowadziła mnie do miejsca, które nazywano Wdowim Wzgórzem. Okropny widok. Klif niczym ukrojony kawałek ciasta ostro się zakańczał. Jak można tam zginąć? Niektórzy już pewnie próbowali i udało im się. Brrr... nie było za dużo czasu i poszłyśmy dalej.
- Co teraz Havana?
Spytałam ją znów.
- Myślę, że Mglisty Bluszczolas. Dla pełnoletnich nie ma tam strachu. Tylko źrebaki mają się czego tam bać.
I rzeczywiście. Szary i ponury las okazał się nawet przyjemnym miejscem na odpoczynek lub mały spacer, a nawet drzemkę. Jednak długo nie da się tam wytrzymać, bo strasznie szybko nudzi się taki spacer. Więc już jest całkiem ciemno i poszłyśmy w niby wspaniałe miejsce nazwane Zatoką Gwiazd. Co zobaczyłam? Przepiękny widok! Milczałyśmy wpatrując się w trzy niesamowite planety i tysiące gwiazd. Jakby nie było jeszcze jednego terenu do poznania zasnęłabym tam. Zanim tak się jednak stało Havana zeszła z kamienia i poszła jeszcze ze mną do nieznanego za dobrze im terenu- Mglistej Polany. Nocą nie wyglądała efektownie. Nikt tu nie chodził, większość spała. Ptaki nie śpiewały, też już weszły do gniazd. Tajemnicze miejsce.
- Havano, chcę dziś nocować nad Zatoką Gwiazd. Zapraszam i ciebie. Zechcesz przyjść?
< Havana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz