niedziela, 8 marca 2015

Od Secret Star`a i Havany

Szedłem przez silnie magiczne miejsce. Podobała mi się różność tutejszej magii. W końcu doszedłem do plaży. Była piękna. Zauważyłem mnóstwo śladów kopyt. Czyżby tu było stado? Zastanawiałem się właśnie nad rzuceniem na siebie zaklęcia zwodzącego lub zaklęcia tarczy, ale moją uwagę przykuła ciemnosiwa klacz. Była naprawdę urodziwa, ale nie wyglądała na zwykłą ślicznotkę. Miała w sobie pewną władczość, która emanowała z niej na odległość. Ale tym co najbardziej zwróciło moją uwagę, nie była jej uroda, czy wspomniana wyżej władczość. Moją uwagę przyciągnęły fale magiczne przez nią wysyłane. Były tak silne, że poczułem zawroty głowy. Tak silną magię odczuwałem ostatni raz w Rafinezji. Obrzuciłem klacz uważnym spojrzeniem i od razu dostrzegłem, że mnie już zauważyła. Nieco położyłem uszy po szyi. Odruch, który nabyłem w trakcie wędrówki. Klacz ruszyła i powolnymi krokami, pełnymi rezerwy, zbliżała się do mnie. Czekałem. Widziałem w niej wojowniczkę, gotową bronić swego. Pytanie brzmiało: Czego chciała bronić? Rzuciłem szybko na siebie zaklęcie tarczy - zarówno tej chroniącej przed atakiem fizycznym, jak i tej chroniącej przed atakiem psychicznym. Klacz nie wyglądała na psychopatkę, ani na władającą żywiołem psychiki, ale mgliste wspomnienia fal ,,psychicznych'' z czasów kiedy żyła mama, były zbyt zatarte, żebym miał pewność. Wiem, że jej magia bardzo była podobna to tej, którą pamiętałem. Jaki miała żywioł? Licho ją tam wie. W czasie kiedy to przemyślałem ona zdążyła do mnie podejść. Zatrzymała się kilka metrów ode mnie. Kiedy się odezwała jej brzmienie głosu przypominało pęk dzwoniących dzwoneczków. Miała naprawdę piękny głos. Zawsze byłem wrażliwy na brzmienie głosu, ze względu na magię. W moim świecie wszystko się kręci dookoła mojego żywiołu - magii.
***
Skierowałam wzrok w kierunku ogiera. Uśmiechnęłam się delikatnie, lecz nadal utrzymywałam pewną odległość dla ostrożności.
-Witaj- odezwałam się ostrożnie- Nazywam się Havana- przedstawiłam się.
-Secret Star- również się przedstawił.
Nie chciałam być namolna, ale zarazem jestem ciekawska, toteż postanowiłam spytać o coś więcej.
-Jesteś chyba pierwszy raz na tych terenach- kiwnęłam lekko głową.
***
- Tak pierwszy raz tu jestem - delikatnie się uśmiechnąłem.
O cho*era! Kiedy ja ostatni raz uśmiechałem się do konia? DO przedstawicielki płci przeciwnej? Dziwnie to miejsce na mnie działa. Tyle magii.... Klacz patrzyła na mnie lekko zafascynowana moim rozmarzeniem w oczach. Skarciłem się w duchu. Pierwsza klacz z jaką rozmawiam od kilku (kilkunastu? kilkudziesięciu?) miesięcy, a ja robię z siebie błazna.
- To są tereny stada Mysterious Valley - przerwała moje rozmyślania klacz.
Najeżyłem się cały. Znowu byłem nieproszonym gościem. Stanąłem w pozie obronnej.
- Jasne. Przyjąłem do wiadomości - ton głosu miałem szorstki, klacz lekko się skrzywiła. - Przepraszam, nie chciałem być nieprzyjemny. Zaprowadzisz mnie do Alfy? Chciałbym uzyskać pozwolenie na odpoczynek, a potem pójdę dalej i już mnie więcej nie zobaczycie.
Uśmiechnąłem się smutno, cały czas stojąc w pozie obronnej, z aktualnymi zaklęciami - obronnym i tarczy. Uważnie lustrowałem klacz wzrokiem. Nagle poczułem delikatny nacisk na zaklęcie obronne. Rozpoznałem już jej żywioł - psychika. Próbuje czytać mi w myślach.
***
Ogier był bardzo spięty, wręcz nerwowy. Przechodził z nogę na nogę. Poczułam silne uderzenie magii od niego. Nawet ego aura stała się inna w mgnieniu oka. Pomimo jego oporu i oschłości, uśmiechnęłam się lekko. Nie żywiłam do niego urazy. Czasem zdarzają się takie konie, mogę nawet rzec, że on mnie zafascynował. Spytał o Alfę. Zaśmiałam się w duchu i odparłam:
-Jasne, że cię mogę zaprowadzić do Alfy. Myślę jednak, że ona nie będzie miała nic przeciwko temu byś tu odpoczął lub nawet... jeśli zechcesz... dołączył. Nie namawiam cię, w końcu musisz dopiero porozmawiać z Alfą. Zaprowadzę ciebie do jej jaskini- odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku swojej groty.
Ogier lekko kiwnął głową i rozglądając się dookoła, ruszył za mną
***
Przyglądałem uważnie klaczy. Każdy jej ruch to był tak potężny impuls magiczny, że co chwilę się potykałem. Do jasnej choinki! Czy ja nie mogę nawet iść prosto? Klacz uśmiechała się pod nosem. Chciałem przejrzeć jej myśli, ale się powstrzymałem. Ma żywioł psychiki, na pewno poczuje. Dotarliśmy do dość sporej, przestronnej jaskini. Klacz weszła bez ostrzeżenia. Przystanąłem na chwilę. Wziąłem głęboki oddech. A potem jeszcze jeden. I kolejny. W końcu powolutku zacząłem wchodzić do jaskini. Krok po kroku. Drobnymi krokami. W końcu zauważyłem klacz. Nie do końca widziałem czy to moja przewodniczka czy klacz alfa.
***
Gdy weszłam do jaskini, najpierw skierowałam się w stronę swojego pokoju. Ogier wszedł powoli, lecz chyba zatrzymał się przy wejściu, ponieważ stukot kopyt po kamiennej podłodze ucichło. Cicho wyszłam z korytarzyka groty, stając w cieniu. Ogier wahał się czy coś powiedzieć czy nie, lecz w końcu podszedł bliżej. Trochę tajemniczości nigdy nie zaszkodzi. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam bardziej w światło. Ogier wyłupił oczy, przyglądając się nadal uważnie, gotowy do obrony, lecz zdezorientowany. Chciał cos chyba powiedzieć, lecz mu przerwałam.
-Wiem, że jako Alfie nie przystoi okłamywać gości, ale myślę, że to nic nie zaszkodzi- przeszłam obok niego w kierunku wyjścia, spuszczając głowę na dół- Jeśli w ten sposób cię uraziłam to bardzo mi z tego powodu przykro, mam nadzieje, że wybaczysz mi to. Nazywam się Havana, pewnie jak już wiesz i jestem Alfą stada Mysterious Valley- popatrzyłam na niego z lekkim uśmiechem.
***
Spojrzałem na klacz uważniej. Alfa! To wyjaśnia tą magię.
- No cóż wypadało by się przedstawić. Jestem Secret Star.
- Chciałbyś dołączyć?
Ja? Do stada? Jasny gwint! Ale że mnie chcą? Pewnie jutro mnie wygnają. Odpędziłem tą myśl. Uśmiechnąłem się szeroko i pokiwałem głową.
- Pewnie.
- No to witaj w stadzie Secret.
- Możesz mi mówić Gwiazdor - roześmiałem się cicho. - Przyjaciele mówili na mnie Jazz lub Książę.
Do jasnej anielki! Czy ja nie umiem trzymać języka za zębami?
- Książę? - klacz uniosła pytająco brwi.
- Długa historia i nie wiem czy chcę ją mówić. Ktoś może mnie oprowadzić? Bo zakładam, że ty jesteś zbyt zajęta - zlustrowałem klacz, uważnym spojrzeniem.
Wiele klaczy pod moim wzrokiem rumieniło się, trzepotało rzęsami, itp. Ta nie. Intrygowała mnie. Miała prawdziwy hart ducha. Może uda mi się z nią zaprzyjaźnić?
***
Zamyśliłam się chwilowo. Raczej nie miałam obecnie żadnych ważniejszych spraw, chyba, że sprawdzenie terenów jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Z drugiej strony mogę od razu sprawdzić i oprowadzić ogiera po nich. To nic nie zaszkodzi, szczególnie gdy ten wydał mi się całkiem w porządku osobą.
-Muszę sprawdzić terny, ale przy okazji mogę cię również oprowadzić, jeśli oczywiście chcesz- uśmiechnęłam się promiennie.
Secret spojrzał w sufit i kiwnął głową.
-Przy okazji pomożesz mi patrolować i sprawdzać bezpieczeństwo. Ostatnio bardzo dużo ludzi się tu kręci- skierowałam się w stronę wyjścia i dałam znak głową Star'owi by szedł za mną.
***
Ruszyliśmy. Pokazywała mi kolejne tereny. Straszliwie kręciło mi się w głowie od tej magii. Ile tu jej jest!
- To Aleja Niebios, a to Woskowy Las, a to Magiczna Zatoka....
Przypływ magii jaki poczułem zniewolił mnie całkowicie. Padłem na kolana. Straciłem wzrok, na rzecz żywiołu. Magia... Och była wszędzie. I to jaka magia! Ale najwięcej jej płynęło od czegoś koło mnie. Fala magiczna była czerwona.... Czerwona? To fala miłości.
O. Mój. Boże.
Muszę stąd uciec. Muszę uwolnić się z pod wpływu żywiołu. Zerwałem się i zataczając ruszyłem w kierunku gdzie magii było najmniej. Ile mnie to wysiłku kosztowało! Ale w końcu doszedłem do miejsca gdzie odzyskałem władzę nad ciałem. Stanąłem prosto, odzyskałem słuch, który wcześniej straciłem choć nie wiem kiedy i odzyskałem wzrok.
- SECRET! CO SIĘ DZIEJE?! - usłyszałem spanikowany wrzask Havi.
***
Zobaczyłam tylko zataczającego się Secret`a i to jak zaczął galopować z dala od Magicznej Zatoki. Jednak najbardziej przeraził mnie jego wzrok. Był jakiś... jakiś inny, nieobecny. Bez zastanowienia, ruszyłam za ogierem. W końcu stanął na niewielkiej polanie. Podbiegłam bliżej, próbując wyrównać tętno i oddech. Podeszłam bliżej. Ogier nie wyglądał najlepiej.
-Co się stało?- spytałam już bardziej spokojnie, lecz nadal wpatrywałam się spanikowana w Star`a.
Ogier spojrzał na mnie, potem przeniósł wzrok w dół i cofnął się parę kroków.
***
O w mordę! Powiedzcie mi, że to się nie zdarzyło. Spanikowany wzrok Havi mówił mi jednak prawdę.
- To... mój żywioł tak zareagował. Musiałem stamtąd uciec, bo bym się zakochał w magii czegoś koło mnie. Nie wiem co to było, ale fale były za silne.
- Fale? W magii? - klacz wyglądała na zagubioną.
Jej zdziwienie potęgowało magię z niej emanującą. Na chwilę odleciałem, ale prawie od razu odzyskałem panowanie nad umysłem. Oczy nadal miałem nieprzytomne, nieobecne. To się będzie przez jakiś czas powtarzać. Westchnąłem.
- Mój żywioł to magia - powiedziałem patrząc jej prosto w oczy.
***
Spojrzałam na ogiera jeszcze raz bacznie mu się przyglądając, jednak w pełni rozumiejąc o co mu chodzi i o czym mówi. Niestety będę musiała go zasmucić, bo na tych terenach jest o wiele więcej magii tak silnie emanujących, lecz powinien najbardziej unikać Magicznej Zatoki.
-Wiesz co... chodźmy gdzieś indziej. Nie mogę pozwolić by nowemu członkowi stada coś się stało. Nie chcę cię zasmucać, ale tu często występuje tak wiele magii. Mam nadzieję, że to nie zaszkodzi twojemu zdrowiu i szczerze mówiąc to...- zacięłam się.
Star spojrzał na mnie pytająco, a jego oczy nabrały już większego koloru. Spuściłam wzrok i odwróciłam się.
-To?- zapytał cicho, wręcz niesłyszalnie by nie wydać się za niegrzecznego.
-To zmartwiłam się. Rzadko spotyka się takie coś, wręcz wcale- postarałam się o uśmiech- Zaprowadzę cię nad Rajską Plażę tak dla odprężenia- moje oczy uśmiechnęły się same.
***
Uśmiechnąłem się szeroko.
- Z reguły panuję nad żywiołem, rzadko się zdarza, żebym stracił panowanie nad nim.
Klacz pokiwała głową i ruszyła przodem.
- A tak w ogóle to kim mogę być w stadzie? Jeśli mnie nie wyrzucasz to muszę coś robić - posłałem jej łobuzerski uśmiech.
W towarzystwie tej klaczy uśmiechałem się więcej niż przez cały czas od kiedy opuściłem Rafinezję.
- Hmmm... Nauczyciel źrebaków?
Skrzywiłem się lekko.
- Wiesz raczej nie mam ręki do źrebiąt. Ekhemmm może mnie lekko ponieść - posłałem jej kolejny łobuzerski uśmiech, a klacz zachichotała.
***
Nigdy chyba nie spotkałam ogiera o tak niesamowitym charakterze. Miał racje, trzeba mu było wybrać fach.
-Zastanówmy się...- pochłonęły mnie myśli- Z tego na ile cię znam i to co mi opowiadasz przez cały spędzony przez nas razem czas to myślę, że odpowiadała by ci funkcja szamana. Znasz się na magii, a i także podejrzewam, że uczyłeś się na faunie i florze, również na leczeniu i żywiołach- posłałam mu uśmiech, nadal będąc lekko pogrążona w myślach.
-Myślę, że z chęcią przyjmę tą propozycję- odparł zadowolony.
-Jeszcze został problem domu...- odparł wolno i wyraźnie- Musisz gdzieś mieszkać, chyba że wolisz spać pod gołym niebem- zaśmiałam się pod nosem i skierowałam uważny wzrok na Secret`a.
***
Nachmurzyłem się lekko. Dom... Jak dawno miałem dom? Bardzo dawno, w Rafinezji. Zauważyłem, że klacz spostrzegła moją zmianę nastroju i jest zdezorientowana. Posłałem jej przepraszający uśmiech.
- Zapewne wynajdziesz mi jakieś drzewo, pod którym mógłbym się przespać. Raczej nie jestem wymagający jeśli chodzi o noclegi. Ważne żeby nie lał się na nie deszcz. Przynajmniej nie ulewa - uśmiechnąłem się smutno. - Nie miałem domu od ponad półtora roku, odkąd odszedłem z Rafinezji.
Klacz wyglądała na zaskoczoną. Dziwnie na mnie działała. Nikomu się nie zwierzałem i nigdy nie mówiłem o swojej przeszłości. Naprawdę intrygująca sprawa.
***
Nie ukrywałam swojego zaskoczenia. Rzadko kiedy ktoś zwierzył taką odpowiedź, ale cóż... dobro członka stada najważniejsze. Trzeba spełnić wymagania.
-Drzewo?- zachichotałam cicho aby nie urazić ogiera- Hmm... Chyba znam jakieś fajne drzewo, ale spokoju tam na pewno nie będziesz miał- uśmiechnęłam się na samą myśl- Proponuję zamiast drzewa, górki Namerai. Co prawda nikt o nich nie słyszał, ale to miejsce na prawdę jest szokujące. I dop tego mogę ci zapewnić, że jest tam bezpiecznie, cicho, idealne miejsce dla szamana, a co lepsze... Jeśli chodzi o drzewo, to masz tam wiele rozłożystych drzew, pod którymi można spać- stanęłam dumnie, kątem oka patrząc na Secret`a.
***
Uśmiechnąłem się szeroko.
- I ulewy na mnie nie będzie?
- Nie, nie.
- To mi pasuje. Zaprowadzisz mnie?
- Pewnie.
Klacz ruszyła, a ja od razu się z nią zrównałem. Obserwowałem ją i widziałem, że przepełnia ją duma, że znalazła odpowiednie miejsce na dom dla takiego dziwadła jak ja. Nagle klacz stanęła jak wryta.
- Co się stało Havano? - zapytałem zdumiony.
- Twoje myśli. Czemu tak o sobie myślisz?
Na warczałem na siebie w duchu. Przez przypadek zniosłem zaklęcie tarczy.
***
Pomyślałam, że ogiera może to urazić, więc od razu zaingerowałam.
-Wiesz, jeśli cię uraziłam tym to bardzo przepraszam, ale..- zastanowiłam się w duchu- Jesteś miłym ogierem, sympatycznym, dobrze się z tobą rozmawia... Nie powinieneś mieć tak niskiej samooceny. Ja oczywiście tego nie komentuje, ale... myślę, że jesteś o wiele lepszy niż o sobie mówisz- posłałam mu uśmiech, lecz po chwili spuściłam nieśmiało wzrok, nie wiedząc do końca co powiedzieć.
Ogier milczał, ja natomiast pogrążyłam się w myślach.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz