Kolejny nudny i całkiem bezsensowny dzień. Przynajmniej tak można wywnioskować z dzisiejszego rana. Zimno jak w psiarni i do tego ten wkurzające wiatr. Pierwszy dzień jesieni już minął, a ona najwyraźniej nie czekała aż lato spokojnie minie. Zresztą zmiany były już dawno widoczne.
Wyszłam z ciepłej groty niechętnie, ale głód dawał się silnie we znaki. Ostatnio mało jadłam, a najdziwniejsze co było to nagłe zniknięcie Sangre. Czyżby demon, który od dawna siedzi na terenach tego stada nagle odszedł? Już od dawna nie słyszałam żadnych szeptów ani piasku. Cieszyłam się z tego powodu, ale i bardzo mnie to ciekawiło. Jednak myliłem się....
Jak zwykle poszłam w stronę Lasu Peeves. Gdy tylko weszłam od razu zrobiło się chłodno i nieprzyjemnie. Początkowo myślałam, że to poltergeisty robią znowuż figle, ale się myliłam. Obejrzałam się za siebie. Stała za mną czarna sylwetka z czerwonymi oczami i parą dymiącą z chrap.
Cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz