CD Rossy
Słyszałem o tej wieści. Już od dawna. To był mój przyjaciel i co prawda rzadko ostatnio się widywaliśmy to traktowałem go jak kolegę. Ale to się nie mogła liczyć z tym, że Rossa teraz nie miała nikogo z rodziny najbliższej. Współczułem jej i to bardzo. Do0brze, że ma Tyriona. Mam nadzieję, że zaopiekuje się nią.
-Naprawdę największe wyrazy współczucia. Bardzo mi przykro- spuściłem głowę i otarłem jej łzy, przytulając do siebie.
Klacz wtuliła się w moją sierść. Próbowałem ja uspokoić, sam próbując zatuszować ból. Po chwili Rossa przestała płakać tylko cicho łkała.
-Już spokojnie. To co się stało to się nie odstanie. Taki kolej rzeczy, zresztą... domyślam się, że Jack jest teraz szczęśliwy, może być u boku Tamizy- powtarzałem jej.
Uspokoiła się i odsunęła powoli, patrząc mi w oczy z podziękowaniem. Ja też jej dziękuję, że mnie nie zostawiła w tym trudnym czasie.
-Nie można się załamywać- odparłem do niej- Masz Tyriona, on cię kocha ty kochasz go... Zresztą on też stracił najbliższe osoby. Matkę i siostrę. Uważam, że dobrana z was para, nie zrozum mnie oczywiście źle. A teraz już spokojnie... Nie mogę cię zapewnić, że będzie wszystko dobrze, bo nie będzie, ale nie można zatracić się we własnych wspomnieniach- sam nie wierzyłem, że to mówię.
Rossa? Takie to wzruszające xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz