Szłam spokojnym spacerkiem po Rajskiej Plaży. Delikatny chłodny wietrzyk rozwiewał moja grzywę, zadrżałam, pewna myśl przeleciała mi szybko przez głowę "może nie powinnam wychodzić na spacer w tak pochmurna pogodę", ale już po chwili jej nie było, ponieważ długo nie opuszczałam jaskini na dłużej niż godzinę i akurat dziś tak jakoś mi się zachciało, więc czemu nie miała bym wyjść? Naprawdę było zimno więc postanowiłam przejść do żwawego kłusa by się rozgrzać ale to nie pomogło więc przyspieszyłam z kłusa do galopu a już po minucie do naprawdę szybkiego cwału, od razu lepiej, było mi ciepło choć lodowaty wiatr chłostał mnie po pysku niczym bat z lodu. Ja się tym nie przejmowałam chodziło tylko o to by się trochę rozruszać i rozgrzać. W oddali zauważyłam pewnego ogiera najpierw myślałam, że to ktoś nie znajomy ale potem spostrzegłam, że go znam. Przeszłam do kłusa by uspokoić choć trochę serce i pobiegłam do ogiera.
Mystic?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz