CD Heaven
O Boże drogi... Kiedy ona sobie pójdzie i wreszcie da mi święty spokój... Parzyłem na nią z zażenowaniem jakie to ona teraz stroi fochy i udaje urażoną. Rzeczywiście... widziałem, że zabolały ją moje słowa, lecz czy to tak trudno zrozumieć, że nie ma się ochoty z kimś gadać??? Nie trzeba było być aż takim natrętnym.
-Nie wiem czego chcesz, ale ja tu dłużej nie będę ci zawadzał... Na razie- burknąłem i zacząłem iść w głąb lasu.
Klacz jednak nie miała dość, ponieważ krzyknęła tylko za mną.
-Tak, oczywiście. Odwróć się plecami i odejdź. Jesteś taki sam jak wszyscy!- poczułem jak wyrzuca te słowa z wyrzutem.
To się jednak zdziwi. Nikt nie jest taki sam. Zresztą jej słowa w ogóle na mnie nie podziałały. Za dużo przeszedłem by teraz mieć jakiekolwiek wątpliwości do moich czynów. Myśli chyba, że tylko ona ma ciężko w życiu, a jednak jest tak strasznie upierdliwa. Ruszyłem spokojnym krokiem. by tylko uciec od klaczy. By mieć święty spokój...
Heaven? Jak chcesz to dokończ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz