środa, 31 grudnia 2014

Od Strzały

Przechadzałam się leśną drogą, którą wybierałam sobie sama. Nie bałam się, że się zgubię- w końcu widzę nawet na odległość 100 km, więc nawet teraz, w sercu lasu, widzę jego koniec. Zaćwierkałam w języku zimorodków, na co przyleciał mój przyjaciel. Usiadł mi na ramieniu i zaczęliśmy wesoło gawędzić. Gdy powiedział mi już wszystko, o co prosiłam  odleciał. Wielu powiedziałoby, że zostałam sama. Nie mieliby racji, gdyż otaczały mnie setki zwierząt i tysiące roślin. Wszystko na tym świecie jest piękne. Nagle usłyszałam kroki, a w zasadzie stukot kopyt. Czym prędzej zmieniłam się w wiewiórkę i czmychnęłam na drzewo. Z bezpiecznej odległości obserwowałam przybysza. Zaczęłam się za nim skradać, choć i tak na pewno nie straciłabym go z oczu. Dotarł nad małe jeziorko i przypatrywał się powierzchni wody ze smutną miną. Chcąc sprawdzić dlaczego jest smutny zmieniłam się znów w konia i zeskoczyłam na trawę. Spojrzałam w lustro wody, w którym zobaczyłam swoje odbicie. Zaskoczony koń, widząc to spytał:
-Dlaczego w wodzie widnieje twoje odbicie, a nie... Wiesz, o co mi chodzi.
Ja, wiedząc, że pokazuje ono m.in. pragnienia lub sekrety powiedziałam:
-Nie mam nic do ukrycia, nigdy nie kłamię, nie mam o czym marzyć. Życie jest marzeniem, więc już się spełniło. -uśmiechnęłam się.
-Szkoda, że nie jestem na twoim miejscu- odparł koń.
-Ale możesz być. Wystarczy popatrzeć na świat z innej strony. A... Ty co tam widzisz? -odparłam, patrząc w stronę jeziorka.

(Może ktoś kontynuować? (: )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz