środa, 31 grudnia 2014

Od Mystic`a

CD Vendeli von Meteorite

Odwróciłem się gwałtownie gdy tylko usłyszałem przenikliwe rżenie Vendeli. Zobaczyłem wokoło nas kilku ludzi. Podbiegłem do klaczy, która odwróciła się w moją stronę. Skuliłem uszy w stronę ludzi. Wiedziałem co robić w ich towarzystwie i jak pokazać, że mają się nie zbliżać. W końcu byłem w ich środowisku kilka lat. Zasłoniłem swoim ciałem klacz, która odganiała się od ludzi i ich lin. Stanąłem dęba, co prawda nie wysoko, ale na tyle wyraźnie, żeby dać znak człowiekowi i nic zarazem mu nie zrobić. Jednak oni byli nie ugięci, coś w rodzaju specjalistów. Umieli rozpoznać wszystko po widoku konia.
-Te dwa nie wyglądają na jakoś specjalnie dzikie- usłyszałem obok siebie głos- Chyba musiały uciec z jakieś stajni. Nie mają sylwetki konia żyjącego na wolności.
I tu się pomylił. Chciałem zapomnieć widoku boksów i sylwetki człowieka, jednak oni zmuszali mnie do bardziej poważnych środków. Złapałem zębami za linę i pociągnąłem z całej siły, tym samym robiąc wąskie przejście.
-Vendela... Chodź!- krzyknąłem i wskazałem głową wąskie przejście.
Nie musiałem nic mówić, by klacz zrozumiała o co chodzi. Zaczęła galopować mimo bolącej nogi, a ja za nią.

Vendela? Co było dalej? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz