piątek, 12 grudnia 2014

Od Qerida

CD Rossy

Spojrzałem na Rosse, pytającym wzrokiem, lecz po chwili sam stwierdziłem, że to całkiem bezsensu wpatrywać się i nic nie robić. Zresztą z każdą chwilą ludzie byli coraz bliżej. Za nim jednak ostrzeżemy resztę stada sami musimy wydostać się z pułapki ludzi. Zarzuciłem głową, cofając się o kilka kroków i karząc klaczy zrobić to samo. Posłusznie, lecz niechętnie cofnęła się trochę w tył. Nie zamierzałem pozwolić by Rossa dostała się w niewolę, zresztą... co oni tu robią do cholery!
-Rossa! Niedaleko jest Zdradliwa Przystań! Tam ludzie na pewno nie wejdą!- krzyknąłem do niej, odganiając się od zarzuconych lin.
-To jest niebezpieczne. Wiesz przecież sam co to za miejsce- odparła, kopiąc jednego z ludzi, zmuszając do cofnięcia się.
-Wiem, ale tylko tam będziemy w miarę bezpieczni, a człowiek na most nie wejdzie. Jeśli chcemy ostrzec resztę stada to powinniśmy tam pobiec- zbliżyłem się do niej i spojrzałem prosto w oczy.
-A więc dobrze, ale pamiętaj co mówiłam- odparła w pełni mi ufając.
Posłałem jej szczery uśmiech i razem pogalopowaliśmy w stronę przystani.
Ludzie biegli za nami, a raczej jechali jakimiś dziwnymi pojazdami. Przywołałem wiatr, który znacznie spowolnił ich. Po jakiejś chwili zobaczyłem przed sobą błękitną taflę jeziora.
-To tu!- krzyknęła Rossa i wbiegła na most.
Zaskrzypiał przeraźliwie, że aż ja sam się przestraszyłem i o mało nie upadłem na belki.
-Powoli- odparłem, co chwila spoglądając na wrzeszczących do siebie ludzi.
Klacz posłusznie stawiała wolne kroki, patrząc czy gdzieś nie ma dziury. W końcu stanęliśmy na rozwidleniu dróg i spojrzeliśmy na ludzi, którzy stali przed mostem.
-Chyba uciekliśmy im- odparłem, przyglądając się uważnie.
Nagle coś świsnęło mi obok ucha. Stanąłem dęba, aż klacz się przestraszyła. Straciłem równowagę i wpadłem do wody. Ona zalała mi oczy, uszy. Czułem jakby mnie pochłaniała. Widziałem Rosse pochylającą się nad taflą, która nawet nie była wzburzona i lecące strzały. Chciałem krzyczeć, ale w gardle miałem pełno wody. Wiedziałem doskonale, że jezioro nie było zwykłym jeziorem. Wokół mnie zaczęły pojawiać się jakieś cienie, a ja słyszałem tylko przeraźliwe piski i krzyki. Zacisnąłem oczy i wypuściłem ostatki powietrza z płuc, modląc się tylko aby Rossa przeżyła. Jednak ona widząc jak wpadam do wody, skoczyła za mną. Poczułem lekkie szczypanie w szyi. Chciałem krzyknąć żeby wychodziła czym prędzej z wody, lecz ona tylko pokręciła głową na znak, że nie zostawi mnie tu. Czułem jak moje siły słabną, wiedząc bardzo dobrze, że z nią może być tak samo i jeśli jak najszybciej nie wyjdzie z wody zginiemy obydwoje. Po drugie ludzie stali na brzegu.
https://www.youtube.com/watch?v=mf97F-SpBQU
~Uciekaj!~w myślach miałem tylko to.
Widząc, że się nie zgadza, przytuliłem ją do siebie, mocna zaciskając oczy.
~A więc jeśli tak to zostań tak jak teraz... Przy mnie~ nie miałem zamiaru jej puścić, przy tym delikatnie całując ją w czoło.

Rossa? Uratujemy się czy nie? ^^ xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz