CD Vendeli von Meteorite
Uśmiechnąłem się do klaczy, wyraźnie zadowolony. Zmierzyć sie z kimś kto miał taka ciekawą historię i pochodził z takich rodów to wyzwanie. Oczywiście uwzględniam, że to jej pierwszy raz.
-Ok, ale zmierzymy się trochę później, bo teraz pogoda wygląda nie za ciekawie- spojrzałem w górę.
Chmury zaczęły przybierać ciemnoszarą barwę, a wiatr stał się coraz bardziej porywisty. Targał moja grzywą w tą i spowrotem.
-Gdzieś niedaleko jest opuszczona jaskinia- zwróciłem się do klaczy- Może pójdziemy tam?
-Dobry pomysł- odparła i ruszyła kłusem za mną.
Po pewnym czasie znaleźliśmy się w ogromnej grocie. Zmierzwiłem sobie włosy, wchodząc bardziej wgłąb jaskini. Pogoda znacznie się pogorszyła. Można było usłyszeć szalejący na zewnątrz wiatr.
-Oby nie było jeszcze gorzej- odpowiedziałem, rozglądając się wokoło.
-Gorzej być nie może- odparła z entuzjazmem.
-To się dopiero okaże- zrobiłem z lekka kwaśną minę. Nie ukrywałem, że nie podoba mi sie teraźniejsza pogoda.
Siedzieliśmy razem w jaskini od godziny. W pewnym momencie zapadła głucha cisza.
-Pójdę zobaczyć jak tam pogoda- rzekłem i wstałem na nogi.
Klacz kiwnęła głową. Nie robiąc wielkiej nadziei wyjrzałem na zewnątrz. Moim oczom ukazał się biały śnieg.
-Śnieg!- krzyknąłem do Vendeli, która poderwała się dziko na nogi i podbiegła do wyjścia.
Uśmiechnąłem się szeroko sam do siebie i wybiegłem na zewnątrz. Po raz pierwszy od roku moje kopyta znalazły się w białym puchu. Oczywiście nie obyło się przez zaliczenia gleby.
-Tęskniłem za taka pogodą- zwróciłem się do klaczy i położyłem się na śniegu.
Musiało to wyglądać bardzo komicznie, ponieważ Vendela zaczęła sie śmiać. Nie ukrywałem, że cieszyłem się jak dziecko.
Vendela? Nic nie szkodzi ;) ważne, że odpisałaś...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz