C.d Qerida
Czułam jak opadaliśmy na dół, nie mogliśmy się utrzymać w jednym miejscu. W pewnym momencie przypomniało mi się, że przecież władam wodą, mogę zrobić coś w stylu "bańki" przez co automatycznie będziemy mogli oddychać. Jednak nie wiedziałam czy dam radę, bo jednak moje siły słabły z każdą chwilą. W pewnym momencie udało mi się zrobić te bańki, ale jedynie na nasze głowy. Łapczywie pobieraliśmy powietrze. Uśmiechnęłam się do ogiera. Wskazałam łbem, żebyśmy spróbowali. Nie mogliśmy bo coś zaczęło nas ściągać w dół, mianowicie byliśmy na samym dnie, a muł zaczął nas wciągać. Zaczęła się szarpać na różne strony, ale czułam jak tracę siły. To zaczęło pobierać ze mnie życie. Wiedziałam, że to jest jakieś chore, ale nie sądziłam że zabija. Ostatkami sił spróbowałam nas wydostać z wody, Qerido pomagał mi ale wiatrem... Udało się, bańki zniknęły a ja od razu weszłam na belki i zaczęłam biec w stronę "wyjścia" z tego przeklętego mostu, ale nie mogłam tego znaleźć, ale było to przed chwilą! Wróciłam, Qerido wszedł na belki i na mnie spojrzał. Od razu przytuliłam się do niego. Ogier położył głowę na mojej szyi. Staliśmy tak chwilę. Po chwili jednak odsunęliśmy się od siebie i zaczęliśmy szukać "wyjścia"...
*
Znaleźliśmy się na terenach stada po kilku godzinach. Ludzi nie było, więc spokojnie poszliśmy w stronę Mglistej Polany.
Kiedy doszliśmy tam położyliśmy się na białym puchu pod drzewem.
Qerido? Uratowali się hyhy *-*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz