CD Heaven
Przyjrzałam się uważnie klaczy, która stała kilka metrów przede mną. Była posiadaczką siwej maści i musiała należeć tu znacznie dłużej ode mnie.
- Zaledwie kilka dni temu. - Heaven potaknęła ostrożnie i pogrążyła się na chwilę w swoich myślach. W gruncie rzeczy byłam jej wdzięczna, że się pojawiła, gdyż już udało mi się zgubić. Nie zamierzając zaczynać żadnej konwersacji zaczęłam nasłuchiwać dźwięków otoczenia. Nie lubiłam zimy pod tym względem, prószący śnieg i ciche jego poskrzypywanie zagłuszało praktycznie wszystko inne. Najgorsze, jednak były śnieżyce, wtedy rzadko kiedy w ogóle udało mi się zasnąć. Heaven pod tym względem wydawała mi się kompletnym przeciwieństwem. Już na pierwszy rzut oka mogłam stwierdzić, że ceniła sobie te chwile, które ja bym najchętniej sprzedała.
- I jak ci się u nas podoba?
- Jest całkiem miło, choć po za tobą i alfą nie miałam jeszcze okazji nikogo poznać. - Klacz potaknęła ze zrozumieniem.
- O tej porze roku ciężko kogoś znaleźć.
- Sama również wolałabym siedzieć w jakimś ciepłym miejscu, ale nie wytrzymałam za długo w takiej ciszy.
- Nie lubisz zimy? - Pokręciłam lekko łbem.
- Moje zdolności samo przetrwania umierają wraz z pierwszym śniegiem.
Heaven zaczęła zmierzać w nieznanym mi kierunku. Normalnie nie próbowałabym narzucać komuś mojego towarzystwa, ale cóż lepsze stworzenie obrazu irytującej i namolnej niż tej, która zgubiła się w pierwszych kilku dniach w nowym miejscu. Nie ma co, świetny początek. Na szczęście nowej znajomej nie szczególnie to przeszkadzało, a przynajmniej miałam taką nadzieję, Nie jestem rozmowna i nie potrzebuję wianuszku znajomych, ale mimo wszystko nie jestem antyspołeczna.
< Heaven?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz