CD H. Javier`a
- Dam sobie radę. - stwierdziłam po chwili ciszy i spojrzałam przez siebie. - Skoro twierdzisz, że tak bardzo pokazuje, iż nie lubię Twojego towarzystwa może przyda mi się samotny spacer.
Nie czekając na odpowiedź Javier`a ruszyłam przed siebie. Ogier stał bez ruchu i przyglądał mi się tak długo, aż moja sylwetka zniknęła we mgle otaczającej mokradła.
****
Moje nogi były całe pokryte zaschniętym błotem aż po kolana, podobnie jak końcówki grzywy i ogona. Zachciało mi się samotnych spacerków...
Duma to jedna z cech, która czasem okazuje się równie przydatna co utrudniająca życie. Gdybym poszła z Javier`em, pewnie już dawno siedziałabym w jaskini. W suchej jaskini.
Uśmiechnęłam się do siebie. Dobrze wiedziałam, że bym tego nie zrobiła. Jestem jednym z tych koni, które wolą się przewrócić niż poprosić o pomoc.
Nie lubię pomocy i gardzę czyjąkolwiek łaską. Jestem oddzielnym bytem, który doskonale radzi sobie sam.
Mimo to ostatnie słowa Javiera wciąż siedziały w mojej głowie. Był inny niż wszyscy, których spotkałam do tej pory. Nie namawiał mnie na siłę, nic nie kazał i słusznie zauważył, że jesteśmy podobni.
Potrząsnęłam głową chcąc odpędzić od siebie te myśli. Zmęczenie mąciło mi w głowie.
Przed wejściem do jaskini spojrzałam za siebie. Odkąd uciekłam z rodzinnego stada, wciąż miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie, a w tej chwili wyjątkowo się ono nasiliło.
Westchnęłam i ostatni raz spojrzałam na zachmurzone, nocne niebo. To będzie długa noc...
< Javier? Tak, wiem, "troszkę" mi się opóźniło i do doopy, ale cały świat był przeciwko temu opowiadaniu :< >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz