poniedziałek, 21 września 2015

Od Snowflake

CD Spartan

Z samego rana pobiegłam zjeść śniadanie. Trawa dziś była niesamowicie świeża, dlatego nie byłam sama. Kilka innych członków stada pasło się obok mnie niby nie zwracając na mnie uwagi, ale co jakiś czas czułam na sobie czyjś wzrok. Cóż, ktoś, kto jeszcze nie zdążył mnie poznać uzna mnie za nietypową, a ja jestem taka jak inni. Większość koni chce być spostrzeganych za nietypowe - jednak nie ja. Po niedługim czasie podszedł do mnie siwy ogier. Podniosłam głowę. Przywitał się ze mną, powiedział, że ma na imię Spartan i spytał o moje imię.
- Witaj Spartanie. Jestem Snowflake.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Piękna dzisiaj pogoda.
Spojrzał na słońce i małe obłoczki.
- To prawda.
Ogier przeszedł kilka kroków w przód i nagle zatrzymał się ze zdziwieniem.
- Co to jest?
Wskazał pod moje kopyta. Na kawałku ziemi, na którym stałam utworzyła się krucha warstwa lodu.
- Och, przepraszam. To niekontrolowane działanie mojego nowego żywiołu. Z mojego poprzedniego zmieniła się na lód.
Starałam się rozmrozić ten lód.
- A jaki był wcześniej?
Zaciekawił się.
- Woda. A...twój, Spartanie? Jaki masz żywioł?
- Ogień.
Odparł. Moja rodzina znienawidziła mnie za mój żywioł. Od pokoleń każdy koń posiadał ogień, ja nie odziedziczyłam tego. Musiałam udawać, szybko wytwarzać ogień kamykami, aby pokazać, że potrafię to i owo. Jednak wszystko się wydało kiedy zalałam boks ojca. Nie rozumiem ich, byli niesprawiedliwi.
- Coś się stało?
Spytał zakłopotany Spartan.
- Nie. Nic takiego, niezbyt chcę do tego wracać.
Westchnęłam.

<Spartan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz