Rozglądałem się po okolicy, wodząc wzrokiem od drzewa do drzewa. Byłem już chyba wszędzie... w każdym zakątku stada, lecz albo ktoś był zajęty swoimi sprawami albo nie było nikogo. Nawet Havany nigdzie nie mogłem znaleźć. Szczerze mówiąc nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Miałem wrażenie, że wszyscy wszystkich mają w dupie, nie przejmują się niczym. Trzeba było niestety przyznać, że stado zaczęło się rozwalać.
Idąc całkiem znudzony, nie zauważyłem, że na kogoś wpadłem.
Dokończy ktoś? Czy znowuż nikt?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz