C.D Javier'a
Spojrzałam na ogiera. Zwykły prosty ogierek. Tak ogierek, a nie ogier. Czemu? Bo zachowuje się jak rozpieszczony bachor. Nic prostszego nie da się o nim pomyśleć. Nie urodziłam się tutaj, urodziłam się w innym stadzie. Wiem jak to wszystko jest. Życie kolorowe, radosne, ten czas minął. Bo źrebakiem nie jestem. A on to może jeszcze dorosłe dziecko? Nie obchodzi mnie co on sobie o mnie myśli. Może nie mam o nim dobrego zdania, ale po pierwsze po co? No właśnie oceniam go z góry, chociaż jak się zachowuje to już o nim mówi.
Więc mam prawo mieć o nim takie zdanie.
- Jak myślisz, że mnie to obchodzi to się mylisz. - powiedział.
Spojrzałam na niego z kpiną, a przy okazji z żalem.
- A mnie nie obchodzi to kim jesteś. - odparłam.
Ogier na mnie spojrzał. Był nieco zdenerwowany tak jak się zachowałam. Mógłby wybuchnąć, to by było przepiękne. Wywróciłam oczami.
< Javier? Taka obojętność>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz