CD Sahary
Ruszyłem wraz z klaczą obok siebie do jeziora, które znajdowało się całkiem niedaleko stąd, oczywiście jeśli moja orientacja w terenie się nie myliła. Po tym upadku cholernie zaczął mnie brzuch boleć po ostatnim incydencie z Sharee. Nigdy tego nie zapomnę, ale nie zapomnę także jej pięknych oczu. Zabójcza klacz... Czułem jakby rana na nowo pękała. Lekarz kazał mi nie wariować, ale to moja wina, że akurat tam gdzie biegłem leżała przeklęta gałąź!? Sahara chyba zobaczyła moja kwaśną minę, bo przyglądała mi się uważnie.
-Coś nie tak? -spytała.
-Nie, nic... Noga mnie tylko boli od tego upadku, a ciebie nie?- spróbowałem ogarnąć ból i wyjść na porządnego ogiera.
-Nie, mnie nic, ale ty nie oszukuj. Widzę przecież, że to nie noga...- zrobiła przewidującą minę.
-Ja? Przecież cię nie oszukuję. Na serio nic mi nie jest- odparłem pewno.
-Mystic...
-Sahara...- przerwałem jej z uśmiechem na ustach- Nie przesadzaj, dobrze- posłałem jej ciepły uśmiech. Dobrze, że rana znajdowała się z drugiej strony brzucha, tak klacz by zobaczyła...
Sahara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz