CD Sahary
Spojrzałem na klacz, kryjąc zarazem swój ból i bok.
-Tak, na pewno wszystko dobrze, nie musisz się o mnie martwić- odparłem pewny siebie.
-Przecież widzę, nie oszukuj mnie- odpowiedziała stając i patrząc na mnie jakby chciała wyczytać z moich myśli o co chodzi.
-Mam tylko lekką kolkę, nic takiego- odparłem pewny siebie- Rozluźnij się, jesteś coraz bardziej spięta.
-Ja jestem spięta? Przecież widzę, że kulejesz i co chwila twoja twarz przybiera kwaśny wyraz. Co jest?- tym razem zapytała mniej ostro niż poprzednio tylko z większą troską.
-No dobrze... Widzę, że nie dasz za wygraną- odpowiedziałem- Ostatnio zostałem... ciężko zraniony, życie przeleciało mi przed oczami, ale wyleczyli mnie. Lekarz kazał mi nie wariować ani biegać i wtedy kiedy upadłem wszystko zaczęło mnie boleć.
-Czemu mi nie powiedziałeś i kto to zrobił lub co?- spytała lekko zdezorientowana.
-Wiesz... sam nie wiem do końca. Znasz Sharee? Taka kasztanka... raczej każdy ją zna. To ona...- odparłem pewnie- I właśnie chyba przed nami stoi- spojrzałem w kierunku lasu, a tam w pobliżu strumyka pasł się ruda klacz. Na szczęście lub nieszczęście jeszcze mnie nie zauważyła...
Sahara? Spoko, ja nie mam też zbytnio czasu, ale jak sobota xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz