niedziela, 5 października 2014

Od Qerida

CD Arabelli

Spojrzałem na wielkie zwierzę, które rzuciło się w stronę Arabelli. Musiała być nieźle wystraszona, aż zemdlała. Sam byłem zszokowany, no, ale co ja tu tak stoję jak słup soli... Rusz się Qerido! Podbiegłem do zwierzęcia, które dostało silnego kopniaka w brzuch i walnęło gromko w drzewo.
-Arabella!? Nic ci nie jest?- spytałem pochylając się  nad klaczą.
Otworzyła delikatnie oczy, lecz tylko popatrzyła tylko przez chwilę i znów je zamknęła, tym czasem zwierzę postanowiło zaatakować jeszcze raz. Spojrzałem poważnym wzrokiem i rozkazałem wiatrowi zatrzymać go. Po chwili mocno zawiało, a zwierzę zaczęło szamotać się jakby ugrzęzło w niewidzialnych ruchomych piaskach.
Klacz otworzyła oczy i pierwsze co to wstała na równe nogi wystraszona.
-Spokojnie... to tylko ja, Qerido. Trzeba uciekać. Dłużej raczej go nie utrzymam- odparłem, patrząc jak zwierzę ryje pazurami w powietrzu.
-To na co my czekamy!?- Arabella chciała już się zerwać do galopu, lecz ja ją zatrzymałem.
-Jeśli będziemy uciekać to nas dogoni z całą pewnością. Musimy wymyślić cos innego, ale nie wiem co. Byleby tylko szybko- cofnąłem się o parę kroków wraz z klaczą obok.

Arabella? Dokończ, bo mi wena zwiała... ;C

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz