CD Sahary
Mglista Polana... boże jak ja dawno tam nie byłem, chociaż jakby się tak dokładniej zastanowić... No nic. Nie chciałem dalej męczyć tym nieustannym staniem klaczy, więc ruszyłem kłusem w stronę łąki, co jakiś czas posyłając Saharze lekki, szarmancki uśmiech.
-Tak w ogóle to... rzadko cię widywałem ostatnio. Zaszyłaś się w cień czy co?- spytałem, zwalniając do stępu.
-Tak jakoś... wolałam tamte chwile przebyć sama- odparła.
-Ahm, ok, nie będę cię przecież zamęczał pytaniami na en temat- na mojej twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
W dali było widać już Mglista Polanę. Nawet tutaj czuć było dużą wilgoć, a gdzieniegdzie miedzy drzewami przewijały się pasma mgły. Wziąłem w płuca dużo powietrza. Dobrze było poczuć ten dawny smak zielonej trawy.
-Kto ostatni na polanie to słabeusz!- krzyknąłem i ruszyłem galopem w stronę niskiego drzewo, niemal rzucając się w trawę.
Klacz zdezorientowana ruszyła z szerokim uśmiechem za mną. Po chwili, jak to ja, wylądowałem w trawie cały mokry od osadzającej się mgły na trawie.
Sahara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz