piątek, 24 października 2014

Od Javier`a

CD Rossy

Spojrzałem na klacz, przyznając w myślach racje, lecz stado mało mnie obchodziło, co najwyżej kilka osób z niego. To wina reszty, że stado obumiera, nie Hawany ani nikogo innego. Uważam, że każdy jest temu winny. Nie bałem wyrazić się swojego zdania, dlatego powiedziałem klaczy co o tym myślę.
-Uważam, że każdy jest temu winien, gdyby wszyscy nie mieli tego w d*pie to by się tak nie stało. Nie obchodzi mnie ono, tylko parę osób z niego. I wybacz, że na ciebie wpadłem, ty tez byś mogła uważać, no chyba, że też się zamyśliłaś...- prychnąłem, odwracając głowę  i zarzucając grzywą.
-Patrzcie państwo... Szanuję swoje wyrażanie zdania, ale to, że na MNIE TY wpadłeś to nie moja wina już i nie musisz się tak wyżywać- odparła, podnosząc ton głosu.
Czułem, że coś ją gryzie i jest nie w humorze, ale takie typu gadki mnie rozwalały. Jednak z drugiej strony nie była taka jak inne klacze, które rumienią się widok jakiegoś ogiera i nie udają twardych jeśli widzą jaki ma charakter. Szacun dla niej.
Przekręciłem oczami.
-Nudzisz się tak samo jak ja...- bardziej stwierdziłem niż zapytałem.
-Tak- odpowiedziała.
-Nie dziwię ci się, ale mi jakoś nie przeszkadza cisza- parsknąłem.
-Tak? No widzisz mi bardzo przeszkadza- podkreśliła każde słowo.

Rossa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz