niedziela, 27 września 2015

Nowa odsłona Mysterious Valley

Moi drodzy członkowie Mysterious Valley...
zdecydowałam się stworzyć nowy blog. Oczywiście znajduje się pod innym adresem, który podam za chwilę. Chcę tylko powiedzieć, że mam nadzieję iż spodoba się Wam nowa odsłona bloga oraz, że aktywność nie zmaleje przez ostatni przypadek. A teraz chciałabym przejść do najważniejszej części postu.
Wraz z nowym blogiem wprowadziłam kilka ulepszeń do zakładek, które już możecie oglądać. Ci, którzy chcą nadal należeć do społeczności bloga proszę o ponowne wysłanie formularza swojej postaci na pocztę howrse.pl - izusia321 oraz swój gmail lub e-mail. Pozwalam także wprowadzić poprawki lub pozmieniać kilka rzeczy w formularzu, który zamierzacie wysłać mi. W nowym Mysterious Valley są również etykiety. Wy, jako autorzy bloga macie obowiązek przydzielenia opowiadania do odpowiedniej etykiety, dlatego na sam początek opowiadania będę wstawiała ja, a za nie długo przydzielę każdemu autora. Pojawili się również zastępczy administratorzy. Są to normalne konie w stadzie, zajmujące stanowisko tak jak wszyscy. Podjęłam decyzję i na tą chwilę zastępczym administratorem zostaje wiki i nata, która bardzo pomogła mi w podjęciu decyzji. Skoro jestem już w tym punkcie, chcę również podziękować wszystkim tym, którzy byli ze mną i za próby uratowania bloga. Musicie wiedzieć, że Wasze komentarze nie poszły na marne, a mnie mocno wsparliście na duchu. Cieszy mnie fakt, że mam tak wspaniałą załogę na blogu. Nowy adres Mysterious Valley to....
...
(chwila napięcia xD)
...
Już teraz serdecznie zapraszam! :D
 
~Alfa Havana(izusia321)
 

piątek, 25 września 2015

Od Contesimo

Kilka dni temu rozpocząłem nowy rozdział w życiu. Wkroczyłem na nieznaną mi ścieżkę, którą chcę iść dalej. Nie wiem, co mnie pchnęło w tą stronę, ale czuję, że dobrze zrobiłem dołączając do tego stada. Do mojego nowego domu. Mam nadzieję.
Idę przez jeszcze nieznane mi tereny. Havana obiecała, że mi je pokaże, gdy tylko będzie miała czas. Na razie muszę sobie radzić sam, bo nie ciągnie mnie do innych koni. Jak na razie wszystkie miejsca, które widziałem są naprawdę... zachwycające, fascynujące. Nie mam pojęcia, czy rzeczywiście są to tereny należące do The Mysterious Valley, nie wiem nawet gdzie się one kończą. 
Pozostawiam za sobą ślady kopyt na wilgotnym piasku. Woda co jakiś czas rozmywa je, ale odkąd odkryłem, że jest lodowata zwiększyłem odległość od niej. Wdycham świeże powietrze i wzdycham z zadowoleniem. Przyjemnie tu. Odprężająco. 
Przede mną pojawia się most. Już z daleka widać, że nie jest stabilny, zbudowany z szarego drewna, stary i zniszczony pociąga mnie bardziej niż łąka usiana różowymi kwiatkami. Nie zastanawiam się długo, wchodzę bez wahania na most. Deski skrzypią pode mną. Spoglądam na wodę, w której dostrzegam swoje odbicie zniekształcone przez delikatne fale. Gdy patrzę trochę dalej widzę pod wodą porośnięte glonami słupy podtrzymujące całą konstrukcje. A gdy patrzę przed siebie nie widzę końca mostu. Tylko jasno wyznaczoną ścieżkę. I znów nie czekam ani chwili tylko ruszam przed siebie. Idę i idę, wypatrując miejsca, gdzie pomost się kończy, ale z każdą minutą, godziną pojmuję coraz wyraźniej, że nie doczekam się tego momentu. Coraz bardziej rozumiem, że to nie jest zwykła konstrukcja zbudowana przez ludzi i pozostawiona, ale to coś... niezwykłego. Magicznego. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale czuję, że to miejsce jest wyjątkowe, niezwykłe, jakby stworzone tylko dla mnie. 
Nawet nie zauważam gdy zapada noc. Gwiazdy mrugają nade mną, a zza chmur wyłania się księżyc w nowiu. W końcu dochodzę do wniosku, że powinienem wracać, jednak gdy zawracam i staję tyłem do otwartych wód przysięgam sobie, że kiedyś tu wrócę. I to nie raz. 
Znów stoję na brzegu i patrzę na zarys pomostu, z którego właśnie zszedłem. Nadal panuje tu spokój, do którego dołączyło tylko nierówne pohukiwanie sowy i szelest liści poruszanych wiatrem. Księżyc zniknął za ciemnymi chmurami, więc niewiele teraz widzę. Mimo to miejsce nadal wydaje mi się wyjątkowe. Zupełnie inne od całej reszty terenów. Piękne. Niebezpieczne. 
Wracam spokojnie do jaskini za wodospadem, którą odkryłem całkiem przypadkiem dwa dni temu w miejscu gdzie rzeka, przechodząca przez tereny spływa ze skał obok Wdowiego Wzgórza. Wiem jak się nazywa to miejsce, bo usłyszałem jak ktoś rozmawiał o tym terenie. Można powiedzieć, że urządziłem tą jaskinie, ale to nieprawda, bo pozostawiłem ją taką jaką ją zastałem. To moja kryjówka, nie dom. Dom jest tam, gdzie rodzina. Więc ja nie mam domu. Albo jeszcze nie wiem, że mam. Noc spędzam właśnie w tej jaskini. 
Budzę się cały zmarznięty i wygłodniały, mimo to nie rozpalam ognia. Jeśli się poruszam będzie mi cieplej, wiec czym prędzej wychodzę z kryjówki i ruszam przed siebie w poszukiwaniu miejsca, gdzie mógłbym coś zjeść. Nieświadomie dochodzę do ciemnego lasu, porośniętego bluszczem. Błąkam się z pół godziny po nim, gdy nagle słyszę za sobą trzask gałązki. Prostuję się.
 - Kim jesteś? - słyszę głos dochodzący zza mnie
Odwracam się i patrzę prosto w oczy ogierowi mniej więcej w moim wieku.
 - Nie widziałem cię wcześniej w tym stadzie - dodaje nieznajomy
 - Contesimo, niedawno dołączyłem - wyjaśniam
(Javier? dokończysz?)

czwartek, 24 września 2015

Od Snowflake

CD Spartan


Przepiękne miejsce z tej Jesiennej Ścieżki... Tyle tutaj jesieni, że nawet w wiosnę kiedy się tu wejdzie zapach jesienny pozostaje. Ba, nawet kolory. Wszystko, co jesienne. Zauważyłam jabłoń. Zerwałam dwa jabłka i podarowałam jedno mojemu towarzyszowi. Muszę przyznać, że ogier był wielkim dżentelmenem, polubiłam go od razu kiedy do mnie podszedł. Chyba lubi towarzystwo klaczy, chociaż jest młody.
- Usiądźmy.
Powiedział wskazując pod drzewo.
- Z wielką chęcią.
Odpowiedziałam chichocząc. Ogier tymczasem zabrał się za zdobywanie większej ilości jabłek. Dopiero kiedy miał ich z dwadzieścia zwrócił się do mnie.
- Zjadłaby Pani ze mną obiad?
Spytał grzecznie.
- Oczywiście. I przestań mówić do mnie pani, bo czuję się z tym dziwnie. Chociaż muszę przyznać, że jesteś uroczy...
Zabrałam się za jedzenie.

<Spartan? Wena odeszła hen daleko...do szkoły na matmę.>

środa, 23 września 2015

Od Spartana

CD od Snowflake

 - Ależ oczywiście - odparłem. - Ze smutkiem nie do twarzy takiej piękności.
 Oczy klaczy zajaśniały w uśmiechu. Były śliczne.
 - Mógłbym może zaproponować Pani wspólny spacer? - zapytałem uprzejmie.
 Klacz nie wahając się długo, przystała na moją propozycję. Ruszyliśmy więc wolnym stępem przed siebie. Snowflake wyglądała na szczęśliwą, że ktoś rozpoczął z nią rozmowę i teraz gawędziła w najlepsze. Całkiem miło się nam rozmawiało. W pewnym jednak momencie przerwała nasz dialog, by zadać pytanie:
 - A gdzie my tak dokładnie idziemy?
 - Hmmm - zastanowiłem się chwilę. - Dziś pierwszy dzień jesieni. Co Pani powie na odwiedziny z tej okazji Jesiennej Ścieżki?
 - Nie mam nic przeciwko.
 Skierowaliśmy więc nasze kroki już w nieco ściślej określone miejsce. Opuszczające tereny stada lato dawało o sobie znać jednymi z  ostatnich promieni słonecznych, przebijających się spomiędzy koron drzew i padających tuż pod nasze kopyta, a ich blask pięknie odbijał się w ciemnych oczach mojej uroczej towarzyszki.
 <Snowflake?>

wtorek, 22 września 2015

Ważna informacja

Witajcie kochani. Mam nadzieję, że przeczyta ten post spora większość, ponieważ pojawił się poważny problem. A więc już wam tłumaczę:
Nie będę bawiła się w wielkie opisywanie, ale rzecz w tym wszystkim jest taka, że utraciłam administratora do bloga, a więc edytowanie zakładek jest niemożliwa, a niestety byłam jedynym administratorem na blogu, więc nie ma kto przywrócić mi pełnego dostępu. Mam tylko autora i mogę wstawiać opowiadania. Czytałam na ten temat w pomocy Bloggera, ale wnioskując z tego co jest tam napisane nic nie da się już zrobić. A więc teraz zwracam się do Was moi drodzy... Jeśli wiecie jak to odwrócić to śmiało pisać na moją pocztę na howrse.pl(izusia321), gmail(izabelamoczado@gmail.com), lub zwyczajnie w komentarzach pod tym postem. Ja na razie widzę jedno rozwiązanie: usunąć teraźniejszy blog i przenieść go na inny adres. Stworzyć nowy, odrębny o tej samej nazwie, nieco ulepszony, niestety tło bloga i nagłówek musi się zmienić. Tą decyzję zostawiam Wam do podjęcia.
 
~Alfa Havana(izusia321)

Od Havany

CD Fikandra i Atencja

Dostałam zgłoszenie od strażnika, że dwa konie kręcą się w okolicach terenów stada. Początkowo miałam iść z dwoma strażnikami, którzy mnie poinformowali, lecz wolałam sprawdzić to sama, dyskretnie. Miałam szczerze mówiąc zrezygnować z dalszych poszukiwań, ciągle kręcąc się za śladami kopyt, lecz w ostatniej chwili poczułam uderzenie w przednie nogi, gdy wychodziłam zza krzewów. Spojrzałam w dół, przywołując z powrotem zgubioną orientację. Zobaczyłam przed sobą źrebaka, który patrzył na mnie z dołu swoimi dużymi oczami, cofając się powoli, za to drugi koń zasłonił go swoim ciałem, patrząc na mnie uważnie i usprawiedliwiając młodego za ten wypadek.
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Od zawsze lubiłam źrebaki, a ten nie robił wyjątku. Zaskakiwała mnie ich entuzjastyczna obojętność nawet w takich ciężkich przypadkach.
-Nic się nie stało, każdemu się zdarza na kogoś wpaść, nawet dorosłym koniom, a tym bardziej takim dzieciom- zachichotałam pod nosem, widząc jak uszy źrebaka postawiają się do przodu, a wyraz twarzy jakby sam mówił o oburzeniu z powodu mojego wypowiedzenia.
-Na prawdę on nie chciał- upierał się przy tym starszy brat, wnioskując z ich podobieństwa.
-Wiem i rozumiem. Ja także się zapatrzyłam i wyszłam przypadkowo, nie rozglądając się na boki, więc częściowo to również moja wina- nie chciałam by ogier miał z tego powodu wyrzuty- To chyba was zauważył patrol strażników. Dwa konie, jeden źrebak drugi nieco starszy...- zamyśliłam się na chwilę.
-Myśleliśmy, że jesteśmy niezauważalni- powiedział sam do siebie starszy.
Młody natomiast dawno wychylił się zza ciała brata, który nawet tego nie zauważył i przyglądał się mi z ciekawością, nie odrywając ani na chwilę wzroku. Przeniosłam na niego wzrok.
-Jak się nazywasz?- zapytałam optymistycznie.
-Atencjo- odparł- A to Friko- szybko dodał.- Znaczy Fikander- poprawił się- Jest moim starszym bratem- odparł z dumą w głosie.
Zanim jego brat zdążył coś powiedzieć, wtrąciłam mu w wypowiedź:
-Miło mi. Nazywam się Havana- tym razem spojrzałam na Fikandra.

Fikander? Atencjo? :3

Od Contesimo

CD Havany
 Przez chwilę milczałem, patrząc na klacz, która widocznie zmartwiła się widokiem powalonego drzewa. Zmarszczyłem brwi. Rzadko kiedy spotyka się takie konie, które przejmują się drobnymi sprawami, nawet wyrwanym z ziemi drzewem.
 - Powiedzmy, że postanowiłem zobaczyć resztę świata - skrzywiłem się nieznacznie. Havana widocznie nie zdziwiła się tą odpowiedzią - Często słyszysz tego typu historyjki, prawda?
Uśmiechnęła się lekko
 - No, muszę przyznać, że tak.
Kiwnąłem pyskiem, Spodziewałem się tego. Wiele koni stara się ukryć swoją historię, a ja nie jestem wyjątkiem. Zapanowała cisza, w której szliśmy przez jakiś czas, dopóki nie postanowiłem się odezwać.
 - Mogę się spytać, jak się nazywa miejsce, do którego mnie prowadzisz? - spytałem, patrząc w jej stronę
 - Dolina Rozmów - odparła beztrosko Havana, na co ja podniosłem brwi. Od samego początku wydawała się być klaczą bardzo spostrzegawczą, więc chyba zauważyła, że nie jestem chętny do rozmów. Czyżbym się pomylił?
 - Spokojnie, nie martw się - zaśmiała się, widząc moją minę - Nie będę cię męczyć rozmowami z innymi.
 - To dobrze - kąciki ust lekko mi się podniosły, jednak tego ledwo widocznego ruchu do uśmiechu nie można zaliczyć
(Havana?)