CD Rossy
Zamyśliłem się, odwracając głowę w inną stronę. Szczerze mówiąc wziął mnie tzw. leń, ale w końcu trzeba się brać do pracy.
-Najlepiej od razu, ale z powodu tego, że miałem ogromny zastój... to przesunę to na wieczór. A teraz... Może na mały spacer? Co ty na to? No chyba, że masz inne sprawy- próbowałem się nie narzucać.
-Coś ty? Teraz to raczej mam mało spraw, jak sam widzisz..- podeszła bliżej- A na spacer się zgodzę- odparła, a na jej twarz wpłynął lekki uśmiech- Ale pod jednym warunkiem...
-Tak?- spojrzałem na nią, oczekując co powie.
-Że ten spacer nie będzie zwykłym spacerem. Jeśli chcesz abym ci pomogła... no wiesz o co mi chodzi- kontynuowała.
-Znasz mnie dosyć długo. Słowo ,,spacer" wypowiedziane przeze mnie ma wiele znaczeń- uśmiechnąłem się szeroko- A pamiętasz tamte czasy jeszcze w Stadzie Błękitnej Róży i początki w Mysterious Valley?- ruszyłem na razie stępem.
-Tak... dobre czasy, ale czy oby nie za wcześnie na wspomnienia babcine?- zaśmiała się cicho.
-No w moim przypadku oczywiście, że za wcześnie... nie wiem jak w twoim- dostałem mocnego kuksańca w bok.
-Ty uważaj, bo się jeszcze raz obrażę- zagroziła teatralnie.
-Dobrze pani psycholog- posłałem jej ciepły uśmiech, wystawiając głowę na listopadowy wiatr.
Rossa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz