CD opowiadania Rossy
- Gdziekolwiek - mruknęłam zupełnie pozbawiona humoru - Byle by to nie było szare miejsce...
Kiwnęła pyskiem, na znak że mnie rozumie. Zresztą Rossa też nie wyglądała na szczególnie szczęśliwą tego dnia. Dalej szłyśmy w milczeniu, żadna z nas nie zamierzała przerwać tej ciszy. Szczerze mówiąc to wcale mi ona nie przeszkadzała. Wiatr wiejący miedzy drzewami, gdzieś płynął spokojnie strumyk, ja zamyślona i tylko w pewnym momencie jakieś zwierzę przebiegło przestraszone nie patrząc nawet czy to wilk czy tylko zwykły koń. Mówiąc prościej... kompletna, błoga cisza.
( Rossa?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz