Otworzyłem zaspane oczy. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to już prawie południe, a ja jak zwykle zaspałem. Słońce dawno dobijało się do mojej jaskini, lecz szczęściem czy nieszczęściem nie dotarło do mnie. O mało nie przewróciłem się o swoje nogi jak tylko zobaczyłem, że wszyscy już nie śpią. Jeśli w ogóle można nazwać trzy konie na krzyż wszystkimi. Wybiegłem z groty i pierwsze co pogalopowałem w stronę jakiegoś zbiornika wodnego, bo pewnie wyglądałem okropnie. Grzywa potargana, nogi całe w błocie(nawet sam nie wiem gdzie wczoraj łaziłem!), zaspane oczy, a sierść... nawet nie ma o czym gadać. Miałem zamiar wrzucić się do wody, jak do pralki, lecz gdy tylko moje kopyto dotknęło tafli, odskoczyłem jak poparzony.
-Zimna!- krzyknąłem na całe gardło, dopiero po chwili spostrzegając, że kilka koni patrzy na nie jak na wariata.
Uśmiechnąłem się niewinnie i spojrzałem spowrotem na jezioro. Tak czy siak będzie trzeba wejść do tej lodówy. Niechętnie, lecz przymusem ogarnąłem się.
-Noo... teraz z ciebie prawdziwy elegant- powiedziałem sam do siebie i uśmiechnąłem się.
Następnie ruszyłem coś przekąsić. Trawa o ej porze roku za smaczna to nie jest, ale mus to mus. Najlepsza na Mglistej Polanie. Tam spotkałem karą fryzyjkę, niechcący na nią wpadając.
-Przepraszam, dzisiaj jestem strasznie roztrzepany. Nic ci nie jest- pomogłem jej wstać.
-Nie...- odpowiedziała i wstała, otrzepując się z piachu.
-Nazywam się Mystic- ukłoniłem się lekko, uśmiechając się szarmancko.
Alesria von Meteorite? Dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz