sobota, 22 marca 2014

Od Castiela

Był wczesny ranek. Słońce dopiero zaczynało leniwie wpełzać do środka jaskini, a nad pożółkłą jeszcze po zimie trawą, rozciągał się dywan mgły. To dobrze, znaczy, że w dzień będzie ciepło.
Zacząłem gramolić się ze swojego legowiska, uważając przy tym, by nikogo nie obudzić. Nikt nie jest mi do towarzystwa potrzebny, dam sobie radę sam! Nie wszystko jednak poszło po mojej myśli. Biorąc pod uwagę długie źrebięce nogi, ciężko mi było w miarę zgrabnie wstać, toteż niemal natychmiast niechcący kogoś kopnąłem. Pełen najgorszych przeczuć odwróciłem się, akurat w porę, by zobaczyć, jak tata kręci przez sen pyskiem. A więc to jego trafił mój niezamierzony cios. Mimo wszystko się nie obudził. Odetchnąłem z ulgą i ponowiłem próbę wstania, tym razem zachowując dodatkową ostrożność.
Po kilku minutach galopowałem już radośnie przez jakąś wielką łąkę. Ślizgałem się co chwila na mokrej od rosy trawie, a nawet zaliczyłem kilka wywrotek, jednak zaraz się podnosiłem i niezrażony pędziłem dalej. Mogłoby się zdawać, że biegłem sobie ot tak, bez celu. Jednak cel miałem jak najbardziej obrany.
-Cześć, ciociu!-zawołałem już z daleka, widząc pasącą się nieopodal jaskini myszatą klacz.
Podniosła głowę i chwilę szukała mnie wzrokiem.
-Och, cześć Castiel!-przywitała mnie szerokim uśmiechem.
Podbiegłem do niej pędem.
-Jest wujek?-spytałem natychmiast.
Znów się uśmiechnęła.
-Śpi, leniwiec jeden. Idź go obudź.-skinęła głową na jaskinię.
Przytaknąłem i pełnym gazem ruszyłem we wskazanym kierunku, by po chwili wbiec do groty, niosąc ze sobą głośne echo stukotu kopyt i krzycząc przy tym na całe gardło "Pobudkaaa!", co zaowocowało niemałym rabanem. Nie musiałem długo czekać na efekty, wujek niemal od razu zerwał się na równe nogi i toczył dookoła zdezorientowanym wzrokiem.
-Co jest??-zawołał, jakby nieco przestraszony.
Popatrzyłem na niego ze zdziwieniem, po czym ryknąłem śmiechem. Dopiero wówczas zdał sobie sprawę z mojej obecności.
-Przestraszyłem cię!-krzyczałem triumfalnie,między kolejnymi salwami śmiechu.
-Młody? A co ty tutaj robisz?-popatrzył na mnie nierozumnym wzrokiem.
Przestałem się śmiać, jednak na moim pysku nadal błądził uśmiech, choć teraz już nieco łobuzerski. Że tez wujek tak łatwo dał się zrobić w bambuko...
-Budzę cię.-odparłem zgodnie z prawdą.
Pokręcił głową, po czym ziewnął przeciągle.
-A twoi rodzice wiedzą gdzie jesteś?-spytał, unosząc brew.
Wymownie spojrzałem w sufit.
-No... Tak jakby...
Znów pokręcił głową, jednak tym razem z cieniem uśmiechu.
-Oj, młody, młody...

Wujku Sorrelu?? xD (czy jak to się tam odmienia xd)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz