piątek, 14 lutego 2014

Od Oranii

CD Slayer'a

Kłusowaliśmy tak bez słowa, każde pochłonięte swoimi myślami. Moje zaprzątał Fiks... Czy dobrze zrobiłam? Owszem, zaniedbywał mnie, ale nadal go kocham i nic tego nie zmieni. Takich rzeczy nie da się wymazać z pamięci... "Widać nie byłaś mi pisana, Oranio. Najwyraźniej tak samo jak to miejsce."- echo tych słów odbijało się po moim umyśle, zagłuszając głos zdrowego rozsądku. "Nie byliśmy sobie przeznaczeni"- czy to miało w jego ustach brzmieć, jako oświadczenie, że byłam w jego mniemaniu jedynie nic nie wartym zauroczeniem? Najwyraźniej. Kurczowo zacisnęłam powieki, próbując powstrzymać łzy.
-To przeze mnie...-wyszeptałam, przez zaciśnięte zęby.
Slayer spojrzał na mnie zaskoczony. Najwyraźniej nieumyślnie wyrwałam go z głębokiej zadumy.
-Co?-spytał, patrząc nierozumnym wzrokiem.
-To przeze mnie Fiks odszedł.-odparłam, czując jak dwie, grube stróżki łez płyną po moich policzkach. -Gdybym z nim nie zerwała... On nadal by tutaj był. Brakuje mi go...
Ogier głośno wypuścił powietrze, jakby zastanawiał się, co powiedzieć.
-Nie oczekuję od ciebie pocieszenia.-zaznaczyłam szybko. -Po prostu jakoś tak zebrało mi się na żale... Wybacz.

Slayer?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz